Ćmielów

gmina Ćmielów

Głównym zabytkiem Ćmielowa jest zrujnowany kompleks zamkowy, położony w rozlewiskach Kamiennej. Dzieje jego są ściśle związane z historią miasta i jego właścicielami. Pierwszy zamek powstał w tej miejscowości już w XIV wieku. W 1388 r. kupił go od braci Marcina i Mikołaja z Baruchowa Gniewosz, a od syna tegoż, Deresława, nabył w 1425 r. Jan z Podlowa. Wtedy to zamek był budowlą gotycka. Zapewne na początku XVI w. dobra Ćmielowskie wraz z warownym zamkiem kupił Jakub z Szydłowca. Być może rozpoczął on przebudowę nowej siedziby wnosząc na początku budynek bramy. Jednak dopiero przejęcie ćmielowskich włości przez Kanclerza Szydłowieckiego stało się wydarzeniem przełomowym. Po objęciu Ćmielowa Krzysztof Szydłowiecki postanowił znacznie rozbudować istniejącą, jak napisałem wcześniej, gotycką warownię. Prace budowlane trwały od 1519 do 1531 r. Zamek w Ćmielowie należał do grupy małopolskich zamków nizinnych, zazwyczaj ulokowanych w trudnodostępnych rozlewiskach rzek. Do wieku XV zamki wnoszono przede wszystkim na wzgórzach, gdyż takie były wymogi sztuki wojennej tamtych lat. Warownia posadowiona na wzniesieniu mogła się skutecznie bronić. W wieku XVI już coraz częściej używano broni palnej. Odsłonięta zatem na wzgórzu budowla stawała się dogodnym celem artyleryjskich pocisków. Budowanie zaś zamków na terenach nizinnych, w rozlewiskach rzek, oddalało niejako pierwszą linię dział od murów. Nowy, renesansowy program budowlany, wynikał nie tylko z uwarunkowań militarnych. Przyczyną zmian w architekturze były również czynniki gospodarcze i reprezentacyjne. Do tej pory siedziby panów były najczęściej surowymi warowniami rycerskimi, niezbyt dużymi, niewygodnymi i nastawionymi głównie na cele militarne. Rycerz nie prowadził gospodarki (żył z danin), ani też rozległego życia towarzyskiego. Żył w swej gotyckiej, izolowanej od świata, samotni. Renesans przyniósł, natomiast nową filozofię życia i nowy model spędzania czasu. Mroczne siedziby średniowiecznych rycerzy jakby otwarły się na zewnątrz. Wpuszczono doń powiew epoki, której humanistyczne cele rozświetliły mroki średniowiecza. Rycerz zmienił się w możnowładcę, dla którego podstawowym celem życia było jego przyjemne spędzanie. Chciał mieszkać lepiej i wygodniej, chciał przyjmować gości i prowadzić otwarty dom. Tych potrzeb nie mógł zaspokoić gotycki kasztel. Dlatego też przystąpiono w XVI w. do przekształceń rycerskich siedzib. Krzysztof Szydłowiecki był typowym reprezentantem renesansu. Dlatego też jego ćmielowski dom stał się po przebudowie pyszną budowlana o szerokim programie rezydencjonalnym. Autorem reprezentacyjnej siedziby kanclerza Szydłowieckiego mógł być któryś z budowniczych renesansowego Wawelu, Benedykt Sandomierzanin (przebudował zamek Sandomierski) lub Bartłomiej Bereci. W każdym razie w pierwszych trzech dekadach XVI w. powstał w rozlewiskach Kamiennej obiekt godny króla. Właściwy pałac został zbudowany na maleńkiej wysepce. Stanowiły go dwa prostokątne skrzydła boczne, ujmując od wschodu i zachodu dziedzińczyk. Natomiast od strony północnej dwa boki łączyła kaplica. Tworzyła się zatem zwarta budowla w kształcie podkowy. Na ląd przerzucony był mostek. Wokół pałacu rozciągały się ogrody, upiększone altanami, pergolami i innymi elementami ogrodowej, małej architektury. Południowe skrzydło, zamykające jakby czworobok, stanowiło wydłużone przedzamcze. Ono to właśnie broniło dostępu od strony miasta, będąc równocześnie frontem całego kompleksu. Głównym akcentem podzamcza była trzykondygnacyjna wież obronna. Okazała brama wjazdowa to jakby etykieta bogactwa właściciela pałacu. Oprawa architektoniczna wjazdu, m.in. ozdobna tablica erekcyjna, służyła do podkreślania społecznej pozycji pana. O jej wspaniałości kronikarz wyraził się: "... w Ćmielowie Szydłowiecki pobudował tak piękne gmachy i tak je malowidłami ozdobił, że zjeżdżali się ludzie nawet obcy cuda te oglądać: przedsionki, komnaty, izby niewieście, ogrody, spacery, ganki, sale senatorskich narad- wszystko było wspaniałe...". Siedziba renesansowego magnata była też ośrodkiem gospodarczym gromadzącym i przerabiającym płody rolne z rozległych przecież włości Szydłowieckich. Dlatego też tak bardzo rozbudowana została część gospodarcza- spichlerze, magazyny, warsztaty. Po śmierci kanclerza (1532 r.) w zamku zamieszkała wdowa po nim Zofia z Targowiska wraz ze swoimi trzema córkami. Zofią, Krystyną, Elżbietą. W zamku ćmielowskim urodził się m.in. syn tegoż- sławny w polskiej historii magnat Mikołaj Krzysztof Radziwił zwany "sierotką", marszałek dworny, następnie wielki litewski, kasztelan trocki, wojewoda wileński, pamiętnikarz, pierwszy ordynant w Nieświeżu, znaczący polityk II połowy XVI w. Po śmierci Zofii Szydłowieckiej sprawy spadkowe bardzo się skomplikowały. Ćmielowski zamek przechodził z rąk do rąk, podobnie zresztą jak i miasto. Należał więc w części do córek Krzysztofa i ich rodzin. Był w okresowym posiadaniu Tarnowskich, Radziwiłłów, Zborowskich, Ostrogskich. W 1606 r. książę Ostrogski stał się udzielnym właścicielem zamku i potraktował go jako swą główną siedzibę. Za jego rządów dokonały się kolejne przeobrażenia w architekturze budowli. W pierwszych dziesiątkach XVII wieku, zgodnie z panującą już i w Polsce modą na warownie typu "palzo in fortezza" (pałac fortecy), powstały wtedy w Ćmielowie umocnienia ziemne o zarysie zbliżonym do prostokąta z czterema bastionami na narożach. W tej warowni, której obronność dodatkowo została wzmocniona rozlewiskami rzeki Kamiennej i podmokłym gruntem, stacjonowała zbrojna załoga mając na wyposażeniu armaty i składy z amunicją. Dowódcą załogi był wtedy- Jak pisze Moniewski - kapitan Jakub Szczurski. W 1621 r. fortalicja ta dostała się Franciszkowi księdzu Zasławskiemu. Przez następnych kilkadziesiąt lat zamek ten był w rękach tego możnego rodu. Wtedy też nastąpiło poważne zniszczenie budowli, które było początkiem końca tej wspaniałej rezydencji magnackiej. Wiążę się to z najazdem szwedzkim, choć nie można przesadzać z przypisywaniem najeźdźcą z północy destrukcyjnej roli w "dziele" zniszczenia ćmielowskiego zamku. Otóż w czasie "potopu" kwaterował w nim książę siedmiogrodzki Rakoczy, który zaprosił do siebie sojusznika szwedzkiego króla Karola Gustawa. Przebieg tego spotkania odnotował w swoim Dzienniku Eryk Dahlberg, oficer i zarazem rysownik. Utrwalił też to wydarzenie na rysunku i tak opisał je w prowadzonym przez siebie pamiętniku: "Dnia 6 kwietnia (1657 r.) przyjąwszy zaproszenie, udał się Jego Królewska Mość jako gość do księdza Rakoczego, który stał wtedy główną kwaterą w zamku w Ćmielowie (Smielowa). Jego Królewska Mość znajdował się o dobre pół mili, gdy książę wraz ze swymi generałami w 10000 koni wszedł na spotkanie. Jego Królewska Mość przyjął piękne powitanie w przytomności obu armii, jakie po dwóch drogi uformowały się w szyku bojowym. Następnie został wiedziony do głównej kwatery z wielkim weselem, okrzykami radości, przy huku dział i muzyki wszelkich możliwych cudzoziemskich instrumentów. A skoro jego królewska Mość spożył południowy posiłek, wrócił z powrotem do swojej głównej kwatery, do Zawichostu, wiedziony w ten sam sposób przez pół mili..." Z powyższej relacji wynika, że podczas pobytu obcych wojsk zamek ćmielowski był w dobrym stanie, skoro służył za główną siedzibę dowództwa. Być może wojska Rakoczego podczas odwrotu zdewastowały tą warownię, ale nie miały żadnego interesu, żeby trawić energię i środki na burzenie murów. W ludowej tradycji tych okolic zachowała się natomiast legenda, która wyjaśnia jak ćmielowska forteca została zdobyta przez wroga. Okoliczna szlachta, na wieść o zbliżaniu się wojsk szwedzkich uszła do twierdzy i zorganizowała obronę na tyle skuteczną- wspomagana dodatkowo trudnym do przebycia terenem wokół umocnień- iż wydawało się, że nieprzyjaciel zmuszony będzie do rezygnacji z dalszych ataków. Szwedzi zdobyli jednak fortyfikację fortelem. Panował w owym czasie w Polsce zwyczaj nakazujący gospodarzom dworów i pałaców wykazywać wyjątkową gościnność orszakom weselnym, które zwyczajowo objeżdżały zwyczajowo okoliczne posiadłości. W orszakach tych znajdowała się młoda para i oczywiście goście. Wesoła kompania wędrowała od dworu do dworu chętnie przyjmowana przez panów, którzy bardzo kochali tego typu zabawy. Zamknięcie zaś bramy przed zbliżającym się orszakiem było poważnym nietaktem i plamą na szlacheckim honorze. Szwedzi wykorzystali ów obyczaj i zaaranżowali fikcyjne wesele. Żołnierze przebrali się w stroje weselnych gości i podjechali- jedyną wąską drożyną prowadzącą przez bagnisty grunt- pod bramę wjazdową. Obrońcy widząc z daleka kolorowy korowód weselny, radośnie powitali przejezdnych, spokojnie otworzyli bramę i jeszcze zachęcali do wjazdu na teren fortyfikacji. Fałszywych gości nie trzeba było długo zapraszać. Rychło wtargnęli na pałacowy dziedziniec. Dalsze losy ćmielowskiego zamku to stopniowa degradacja i próby rewaloryzacji. W 1702 r. część murów została rozebrana. W XVIII wieku zmieniali się też właściciele. Po Wiśniowieckich włości ćmielowskie przejęli Lubomirscy, a od połowy XVIII stulecia były w rękach Małachowskich, którzy podjęli próbę odbudowania pałacu i kaplicy (1773 r.). W 1800 r. przerobiono podzamcze na browar - do dzisiaj starsi mieszkańcy Ćmielowa nazywają zamkowe ruiny browarem. Na początku tego wieku urządzono tu łaźnię parową. W ubiegłym wieku zmieniali się też właściciele tej zdegradowanej budowli- tak jak włości ćmielowskich. W 1912 r. książę Aleksander Drucki-Lubecki rozparcelował swój pokaźny majątek. Od niego to zamkowe ruiny wraz z 3,5 ha resztówką kupił Kacper Bargieł i w posiadaniu tej rodziny ten zabytek znajdował się ostatnio. W 1944 r. w bramie wieży ulokowany był niemiecki szpital wojskowy. Mimo zniszczeń, miejsce, na którym znajdują się pozostałości wspaniałej ongiś siedziby, należy do ciekawszych w tej miejscowości. Najlepiej zachowaną częścią jest obecnie budynek bramy wchodzący w skład przedzamcza. Jest on częściowo wykorzystywany jako mieszkanie i warsztat. W jego murach zachowały się pierwotne, renesansowe, detale kamieniarskie, m.in. ciosowe obramienia okienne z wymyślnymi fryzami, tablica fundacyjna Krzysztofa Szydłowieckiego w renesansowej dekoracji umieszczona nad oknem frontowej ściany, strzelnice kluczowe wycięte w płytach piaskowca świadczące o wysokim poziomie twórców tej budowli. Obecnie przedzamcze tworzy zwrócone frontem do miasta długie skrzydło i złączony z nim pod kątem prostym krótszy budynek gospodarczy. Jednak poza wieżą bramną i przylegającą doń od wschodu przybudówką, która przykryta jest dachem, reszta obiektów to tylko ściany bez osłony. Trzykondygnacjowa wieża wychodzi mocno poza lico fasady. W przyziemiu dobrze zachowana sklepiona kolebkowo brama przejazdowa zamykana ozdobnymi, drewnianymi wrotami. Arkadę przejazdową ozdabia i wzmacnia ostrołukowe ciosowe obramienie. Następny łuk znajduje się w środku tej długiej sieni, a trzeci na końcu. Po wejściu na trawiasty dziedziniec można zobaczyć wewnętrzny układ tego oryginalnego założenia z epoki renesansu i jego późniejszych przeobrażeń. Opis ze strony: www.cmielow.ovh.org

fot. lipiec 2014

fot. lipiec 1997

W okolicy Ćmielowa usłyszeć można legendę mówiącą o specyficznym zajęciu zamku ćmielowskiego przez Szwedów w czasie "potopu". Zamek był twierdzą trudną do zdobycia. Wpływ na to miały otaczające go mury oraz mokradła. Szwedzi nie mogąc zdobyć fortecy uciekli się, jak chce ta przypowieść, do pewnego fortelu.

W dawnych czasach wesela obchodzone były niezwykle hucznie. Niektórzy mają tak do dziś. Weselnicy wędrowali po całej okolicy bawiąc się z gospodarzami w ich siedzibach: dworach, pałacach i zamkach. Szwedzi postanowili wykorzystać zamiłowanie Polaków do hucznych zabaw. "Zakombinowali", że stworzą ze swych żołnieży  orszak weselny. Przebrali się. Nie wiedzieć skąd wykombinowali pannę młodą i ruszyli w stronę zamku. Mieszkańcy, nie spodziewając się podstępu, wpuścili wrogów. Ci z łatwością zajęli zamek wybijając obrońców. To taka polska wersja zdobycia Troi przez Agamemnona.

Nasze pierwsze podejście do "zdobycia" zamku tez było nieudane. W roku 1997 powódź uniemożliwiła dotarcie do ruin. Poprawka w 2014 była skuteczna.