Świdnica

gmina Świdnica

fot. lipiec 1999

Między ulicami Zamkową a Muzealną podczas przeprowadzanych prac archeologicznych natrafiono na pozostałości zespołu zamkowego pochodzącego najprawdopodobniej ze średniowiecza. Odkryto resztki ścian, murów, okien oraz bruków.

Dzisiejsze nazwy ulic Zamkowej (niem. Burgplan = należałoby raczej tłumaczyć jako Plac Zamkowy) i Grodzkiej (niem. Burggasse, bądź Burgstrasse = ulica Zamkowa) poświadczają istnienie tego obiektu na terenie Świdnicy.

Według tradycji – pogląd wyrażony między innymi przez kronikarzy Naso i Helbinga, budowla ta miała powstać już w 1295 r., a jak twierdzili inni nawet wcześniej, bo w 1287 r. Z powodu braku zachowanych dokumentów hipotezę tę i osądy tradycji należy uznać za mało prawdopodobne, chociaż pewne światło na tę sprawę rzuca nam dokument, w którym wymieniony został „Konrad iudex curie de Swidnitz” (Konrad sędzia dworski w Świdnicy). Skoro istniał sędzia dworski musiał on również w imieniu księcia spełniać swą powinność na zamku. Zakładamy zatem istnienie zamku w Świdnicy już pod koniec XIII w.

Zamek, jeżeli wybudowany został faktycznie w czasach Bolka I, nie był budowlą dużą ani okazałą, a na dodatek wybudowany był prawdopodobnie z drewna i gliny oraz kryty był gontem, podobnie jak większość budowli ówczesnej Świdnicy. Dlatego też katastrofalny pożar, który w 1313 r. szalał w Świdnicy, strawił zapewne i tę budowlę. Jego odbudowy podjął się książę świdnicki Bernard. W tym czasie włączono go zapewne do systemu obronnego miasta. XIX-wieczny kronikarz Rieck informował, że do świdnickiego zamku należała wieża obronna, przylegająca do murów miejskich, do której z zamku prowadził kryty ganek. Na ile jest to wyraz romantycznych wizji owego autora, a na ile twierdzenie to pokrywa się z prawdą, trudno dziś orzec. Wieża ta w każdym razie według Riecka stać miała jeszcze w 1818 r.

W okresie średniowiecza istniało niezmiernie interesujące prawo azylu. Przestępca, który chciał uniknąć aresztowania i należnej kary uciekał do kościołów lub klasztorów. Prawo to dotyczyło także świdnickiego zamku. Zachowała się bowiem wzmianka, że w roku 1388 r. gracz, który posługiwał się fałszywymi kośćmi do gry, schronił się „in das Haus der Frau Herzogin” („do domu pani księżnej”), aby ujść przed ramieniem sprawiedliwości.

Zamek ze względu na bardzo małe rozmiary, pomimo że pełnił funkcję siedziby księżnej i jej dworu, nazywany był po prostu „Haus” (dom). Jak wykazał niedawno w swych badaniach poznański historyk zajmujący się intensywnie badaniem historii księstwa świdnicko-jaworskiego zamek w Świdnicy był ulubioną dla księżnej Agnieszki. Choć księżna lubiała, nawet w podeszłym wieku, odwiedzać swe pozostałe siedziby i przebywać na dworach lokalnego rycerstwa, to święta Bożego Narodzenia (aż po Nowy Rok) zawsze spędzała w Świdnicy.

Zamek położony w najwyższym miejscu w mieście był punktem orientacyjnym, podobnie jak mury i bramy miejskie, według którego w księgach miejskich opisywano parcele i domy. Z 1440 r. pochodzi wzmianka „dem Hause gegenüber“ – czyli „naprzeciwko zamku”.

Po śmierci księżnej Agnieszki (1392 r.) księstwo świdnicko-jaworskie przypadło ostatecznie w udziale Czechom, wówczas to świdnicki zamek przestaje pełnić funkcje rezydencjonalne. Królowie czescy osadzają na zamku swych burgrabiów, wśród nich wymienieni zostali Heinrich von Buchwald, Gunzel Kirschberg (1402 r.) i Lorenz Hertel (1443 r.).

Mennica w zamku

Gdy w roku 1511 Świdnica przystąpiła do tzw. Związku Monetarnego podpisanego przez książąt śląskich i śląskie stany, w naszym mieście doszlo do zamieszek. Motłoch szturmem wziął wówczas zamek, w którym ze względów bezpieczeństwa umieszczono mennicę. To samo powtórzyło się kilka lat później, gdy mistrzem mennicy mianowany został świdnicki mieszczanin Paul Monau. Król zażądał od miasta odszkodowania za zniszczenia.

9 maja 1528 r. kolejny pożar strawił zamek. Wraz z lennem w postaci licznych majątków ziemskich, a nawet wsi, był on odtąd przekazywany kolejnym śląskim rodzinom jako dobro zastawne. I tak 6 czerwca 1535 r. Ferdynand I poinformował radę miejską w Świdnicy, że przekazuje świdnicki zamek dr. Franzowi Grimmowi, oczywiście za określoną sumę zastawu. Lecz ponieważ zamek „był zarzucony nieczystościami i stał się ruiną, podjęto jego odbudowę. Grimm jak pan zastawny otrzymał subwencję od miasta w wysokości 30 000 cegieł i 24 dobrze ociosanych belek, jako pomoc przy odbudowie zamku. Renowację ukończono w 1537 r., o czym świadczy wspaniały – wymagający jednak prędkiej renowacji – portal przy wejściu do domu zborowego Kościoła Zielonoświątkowego.

Na belce inskrypcyjnej umieszczonej poniżej jednogłowego orła – znaku herbowego Ferdynanda I – wykuto następującej treści tytulację tego władcy: Ferdinand von gottes gnade: Ro: Hun: und Boheä konigk infant in Hyspa Ertzhertzog zcu Ostreich Marggraff zcu Mehern Hertzog in Slesien und Margkgraff zcu lausitz etc. (Ferdynand z Bożej łaski: król rzymski, węgierski i czeski, infant w Hiszpanii, arcyksiążę austriacki, magrabia Moraw, książę na Śląsku i margrabia na Łużycach itd.).

Jako następni właściciele dzierżawy zamkowej pojawiają się członkowie rodziny von Gellhorn; w roku 1563 lenno zamkowe posiadał już Dietrich von Mühlheim, który był uciążliwym sąsiadem dla miasta. Nakazał on bowiem w 1577 r. wybić furtkę z zamku przez mury miejskie, które przebiegały tuż obok dawnej siedziby książąt świdnicko-jaworskich.

Niezwykle ciakwy jest epizod związany ze śmiercią tegoż von Mühlheima, o którym piszą świdniccy kronikarze. Zmarł on 30 marca 1591 r., pogrzeb odbywał się 13 kwietnia tegoż roku. Trumna z jego ciałem była niesiona na przemian przez 12 szlachciców w żałobnych strojach; lecz ponieważ była ona wykonana z cyny, a zatem bardzo ciężka, dlatego też „szlachcice ci bardziej zwymyślali i przeklinali niżby się modlili.”

Nie byłoby historii Świdnicy bez wzmianki na temat piwowarstwa, tak też nie może być historii świdnickiego zamku bez poruszania tego tematu. Świdnicki zamek posiadał prawo warzenia 10 warów piwa rocznie. Przywilej ten wywoływał często spory między właścicielami lenna zamkowego a radą miejską Świdnicy. Ostatecznie ciągnący się przez całe lata spór w tej kwestii zakończono 14 kwietnia 1614 r., kiedy to Nikolaus von Burghaus odsprzedał przywilej warzenia piwa świdnickiej radzie miejskiej za sumę 1000 talarów.

W roku 1597 Nikolaus Thomas napisał w swej słynnej „Pieśni pochwalnej o mieście Świdnicy”, że pamięta zamek (utwór swój pisał on przebywając na studiach w Lipsku) jako „odpowiednie mieszkanie dla wróbli i złodziejskich kawek”. Musiał on już wówczas być w opłakanym stanie.

Kolejnym właścicielom zamku, który dotkliwie ucierpiał zapewne w czasie wojny trzydziestoletniej, nie udało się odremontować tego obiektu.

Rodzina von Nostitzów, której przekazano zamek za zasługi poczynione na polu kontrreformacyjnym, zarzuciła wszelkie pomysły o odbudowie zrujnowanego zamku. Hrabia Rzeszy Christoph Wenzel von Nostitz przekazał w 1676 r. budowlę zamkową zakonowi kapucynów, którzy w 1680 r. po rozebraniu resztek zamku wybudowali na tym miejscu nowy budynek klasztorny, a w 1682 r. nowy kościół (obecnie kościół Zielonoświątkowy przy ul. Zamkowej). Obecnie jedyną pamiątką po dawnej świetności zamku jest wspomniany powyżej portal zamkowy z 1537 r. (za www.naszesudety.pl)