Koźmin Wlkp.
gmina Koźmin Wielkopolski
fot. lipiec 2009
Budowę murowanego zamku Orla zapoczątkował przypuszczalnie w drugiej połowie XIV wieku Bartosz Wezenberg z Odolanowa, kasztelan nakielski, wojewoda poznański, który ziemię koźmińską otrzymał od króla Kazimierza Wielkiego jako sukcesor skazanego na śmierć głodową za zdradę Maćka Borkowicza herbu Napiwon. Po śmierci Bartosza, w 1408 roku, warownię kupił Bartosz Sokołowski a następnie w 1419 Mościc Przetpełkowic ze Stęszewa przebudowując ją i adaptując do wymagań obrony artyleryjskiej. Od 1449 roku Koźmin znajdował się we władaniu Hińczy z Rogowa, by w roku 1471 przejść na własność Bartłomieja z Iwanowic, którego ród przyjął nazwisko Koźmińskich. Na początku XVI stulecia Maciej Koźmiński sprzedał swe lokalne dobra Łukaszowi Górce, kasztelanowi poznańskiemu. Po nim na zamku rezydowali: syn Andrzej I i wnuk Andrzej II Górka. Po śmierci Andrzeja II w 1583 właścicielem klucza koźmińskiego został Stanisław Górka, który na stałe mieszkał w Kórniku i tam zmarł w roku 1592 - majątek przeszedł wtedy w ręce Stanisława Sędziwoja Czarnkowskiego, czasowego zarządcy Koźmina. Tenże Stanisław na starość przekazał warownię Katarzynie z Potulic Rozdrażniewskiej, przyszłej żonie Ludwika Weyera, który to będąc już mężem owej Katarzyny spieniężył ją (warownię, nie Katarzynę!) Stanisławowi Przyjemskiemu, wojewodzie poznańskiemu i kaliskiemu, w perspektywie marszałkowi koronnemu. Przyjemski rozbudował zamek, zlikwidował też rozlewiska wodne w jego najbliższym otoczeniu. W 1623 gościł on tutaj króla Zygmunta III oraz jego syna Władysława, a w roku 1627 przyjmował w Koźminie poselstwo szwedzkie. Po jego śmierci zamek przeszedł na własność syna Andrzeja oraz jego żony Doroty Przyjemskiej. Następnie rezydował tu Aleksander, a potem Władysław z małżonką Katarzyną Włostowską-Przyjemską. Katarzyna przeżyła Władka i w 1701r. wyszła ponownie za mąż, tym razem za Stanisława Kretkowskiego. Cały swój majątek zapisała córce Ludwice Opalińskiej, która dwa lata wcześniej poślubiła Jana Kazimierza Sapiehę. Po śmierci Jana w 1730r. Koźmin przejął jego najstarszy syn Piotr, mąż stryjecznej siostry cara Zofii Marianny Skowrońskiej i szczęśliwy ojciec Jacka. 15 lat później okolicę nawiedziła wielka wichura, czyniąc poważne szkody w architekturze miasteczka jak i na samym zamku. Straszniejsze jednak zniszczenia nastąpiły nie od kapryśnej pogody, lecz od ludzi. Wrogo usposobiony do Petersburga Piotr Sapieha naraził się Rosjanom, co miało swoje następstwa w postaci najazdu kilkuset Moskali i ogołocenia przez nich zameczku z wszystkiego, co byli w stanie wynieść i ze sobą zabrać. Po tych wydarzeniach spadkobiercą dóbr koźmińskich została była żona Sapiehy Katarzyna Agnieszka, która otrzymała z nim rozwód i wyszła ponownie za mąż za Pawła Żywnego. Nie mając pomysłu na zagospodarowanie rezydencji sprzedała ją swemu krewnemu z rodu Sapiehów Kazimierzowi Nestorowi. Nowy właściciel nie przywiązywał zbyt dużej wagi do swej koźmińskiej siedziby. Nie spełniała ona bowiem jego wymagań reprezentacyjnych. Ostatecznie zamieszkała tu matka Sapiehy, dla której urządził on salę teatralną z pięknym plafonem przedstawiającym zamek. W 1791 klucz koźmiński zakupił feldmarszałek kawalerii pruskiej Fryderyk Adolf Kalkreuth. W 1802 roku gościł on króla pruskiego Fryderyka Wilhelma. Pięć lat później sprzedał zamek własnej żonie - Charlotcie Rohde. Charlotta nakazała rozebrać średniowieczne skrzydło zachodnie. Niedługo potem zbankrutowała, co skutkowało przejęciem jej majątku przez zarząd komisaryczny, a następnie wystawieniem zamku na licytację. W jej wyniku w 1841 roku nabył go Karol Zygmunt Graetz. Niedługo potem budynkiem zainteresowało się Królewskie Kolegium Szkolne z Poznania, które w roku 1855 po długich negocjacjach odkupiło go wraz z parkiem i ogrodem za sumę 9 tysięcy talarów. Rozpoczęły się prace adaptacyjne i remontowe celem przekształcenia istniejącego gmachu w ewangelickie seminarium nauczycielskie. Doszło jednak do zawalenia się części skrzydła północnego i obsunięcia części dachu, co przesunęło termin otwarcia szkoły do roku 1865. Po zakończeniu I wojny światowej, gdy wybuchło Powstanie Wielkopolskie, zamek pełnił funkcję siedziby sztabu i niewielkiego szpitala wojskowego. Przyczyniło się to do jego dewastacji, jednak ogromnym wysiłkiem społeczników i ich organiczną pracą już na wiosnę 1919 uruchomiono pierwsze kursy nowego, katolickiego seminarium, które działało tutaj do 1939. Po wojnie w gmachu zamkowym ulokowano Szkołę Rolniczą, przekształconą w latach 1950-54 w Technikum Rachunkowości Rolnej, przemianowane w 1982 na Liceum Ekonomiczne i już całkiem niedawno na Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych.
Zamek położony jest w południowo-zachodniej części miasta, zbudowany jest na niewielkim wzniesieniu. Obecnie jest to trójskrzydłowa i dwupiętrowa budowla na planie podkowy, oskarpowana, częściowo podpiwniczona, której boki posiadają wymiary 41 i 48 m z wjazdem na dziedziniec od strony zachodniej. Do XVIII wieku budowla miała postać czworokąta z brama wjazdową wysuniętą przed mury obwodowe po stronie północnej. Kubatura zamku liczy ok. 15 tysięcy metrów sześciennych, a składa się na nią ponad 100 pomieszczeń. Obecnie jedynym nawiązującym formą reliktem średniowiecza jest ceglana oktogonalna wieża zwieńczona neobarkowym hełmem. Oprócz niej częściowo zachowały się fosy, a także pozostałości dawnego przedbramia i osłaniających go wieżyczek. W baszcie mieści się Muzeum Ziemi Koźmińskiej. W 1999 roku otwarto tam odrestaurowaną izbę renesansową pochodzącą z II poł. XVI w. ze wspaniałym kominkiem i wystrojem kutym z piaskowca.
Muzeum Ziemi Koźmińskiej otwarte zostało 22 grudnia 1988r. z okazji wojewódzkich obchodów 70 Rocznicy Powstania Wielkopolskiego w Koźminie. Składało się wówczas z dwóch izb. Obecnie Muzeum składa się z 5 izb.
1. Sala renesansowa w wieży zamkowej - z kominkiem z piaskowca i wystrojem z XVI w., odrestaurowana w 2000 roku. W sali umieszczono portrety Łukasza z Wielkiego Koźmina (1370-1412, autora słynnych Kazań Gnieźnieńskich spisanych w języku polskim) oraz Benedykta z Koźmina (1497-1559, profesora Uniwersytetu Krakowskiego, poety polsko-łacińskiego, którego talent zabłysnął w poemacie weselnym na ślub Joachima II, margrabiego brandeburskiego z Jadwigą, córką Zygmunta Starego w 1535 roku). Ponadto w sali znajdują się kopie portretów trumiennych Andrzeja, Aleksandra i Władysława Przyjemskich oraz burmistrza koźmińskiego z XVII wieku - Grzegorza Faudrowskiego. Ciekawie prezentuje się serwantka z czasów Księstwa Warszawskiego.
2. Sala poświęcona dziejom miasta i organizacjom społecznym. Zgromadzono w niej księgi miejskie, pieczęcie, eksponaty dotyczące Powstania Wielkopolskiego i Wiosny Ludów, Harcerstwa Koźmińskiego, Chóru im. Czesława Czypickiego, Bractwa Kurkowego. Do ciekawostek należy także zbiór egzemplarzy prasy koźmińskiej i pojedynczych eksponatów związanych z ludnością żydowską w Koźminie. Ciekawie prezentują przywileje Starego i Nowego Koźmina. Pierwszy to przywilej Aleksandra Przyjemskiego dla mieszkańców Nowego Koźmina z 1684r. Drugi to przywilej Jana Kazimierza Sapiechy dla mieszkańców Starego Koźmina z 1722r. Przywilej opatrzony jest pieczęcią Sapiechów "Lis" umieszczoną w metalowej puszce, zawieszonej na zielonej wstędze.
3. Sala poświęcona dziejom Koźmina w czasie II wojny światowej, czasom powojennym oraz organizacjom społecznym. Do ciekawszych należą zbiory dotyczące Sokoła Koźmińskiego, Ochotniczej Straży Pożarnej, Banku Spółdzielczego, Związku Hallerczyków. W sali można zobaczyć obrazy przedstawiające zamek w różnych epokach. Na uwagę zasługuje też zbiór sztandarów.
4. Sala poświęcona współpracy między Koźminem Wlkp. a holenderską gminą Made en Drimmelen. Gromadzone są w niej eksponaty ilustrujące ponad 10-letnią współpracę na różnych płaszczyznach.
5. Izba Pamięci i Tradycji Szkół w zamku koźmińskim. Zgromadzone są w niej eksponaty dotyczące następujących szkół: Seminarium Nauczycielskiego, Szkoły Ogrodniczej, Szkoły Rolniczej Zimowej, Technikum Rachunkowości Rolnej, Zespołu Szkół Rolniczych. Na uwagę zasługuje zbiór maszyn do pisania.
Muzeum otwarte jest w każdą środę w godz. 16.00-18.00 oraz w jedną niedzielę miesiąca (po uprzednim ogłoszeniu w "Echu Koźmina" :-)). Dla grup istnieje również możliwość zwiedzenia Muzeum w innych godzinach, po uprzednim ustaleniu terminu z opiekunem Muzeum - dr Michałem Pietrowskim (tel. 627216828).
Legenda o tym jak "Sapiehę diabli wzięli"
Jest właśnie środek nocy. Dokładnie północ. Zegar bije 12 razy. Gdy kończy, na zamku w Koźminie pojawia się gość. Upiór. Duch Piotra Pawła Sapiehy, właściciela zamku od 1730 roku, którego śmierć ucieszyła mieszkańców zamku i okolic. Dlaczego? Otóż było to tak ...
Piotr Sapieha był patriotą oddanym Polsce. Niestety, dominującą cechą jego charakteru było okrucieństwo. Swoich poddanych nachodził nocą, napadał, rabował, stosował przemoc fizyczną, wiele kobiet spodziewających się dziecka straciło je po bezlitosnym pobiciu przez Sapiehę i jego ludzi. Za najmniejsze przewinienie stosował jedną karę, tę samą dla wszystkich, karę śmierci przez powieszenie na szubienicy.
Mówi się, że to szczególne okrucieństwo brało się stad, że Piotr Sapieha był człowiekiem ułomnym fizycznie, wyglądem odstręczał nawet najmniej wyczulonych na brzydotę. W dzień nikt go nie widywał, a nocami, w swej bezsilności, krzywdził bezbronnych ludzi wyładowując na nich gniew z powodu swego wyglądu.
Wiele powtarza się opowieści obrazujących okrucieństwo Sapiehy, a jedna z nich mówi, że pewnej zimy, gdy nadchodziła pora Wigilii Bożego Nrodzenia, jeden z najuboższych wśród poddanych Sapiehy zakradł się do stawu hodowlanego i wyłowił rybę, a może i kilka ryb. Z pewnością chodziło o karpie.
Już myślał, że odejdzie niezauważony, kiedy usłyszał nagle "Stój!". To były zamkowe straże. Biedakowi odebrano ryby, a jego samego poprowadzono przed oblicze Sapiehy.
Sapieha poprosił o szczegółowe wyjaśnienia, co złodziejowi ryb wydawało się iskierką nadzieji na wyjaśnienie swego położenia, które go zmusiło do posunięcia się do kradzieży. Po wysłuchaniu lamentów biedaka Sapieha kazał go związać sznurem, a sznur zawiesić na kandelabrze.
Ponieważ mnóstwo już razy traktowano tu ludzi w ten sposób, miarka się przebrała, nawet w piekle uznano, że dłużej tak nie może być.
Hałas kraczących wron połączył się z odgłosami tłukącego się szkła. Okna wypadały z ram, lodowaty, gwałtowny wiatr wpadł do wnętrza i zdmuchnął wszystkie świece. Wtedy rozległ się straszny HUK!
Gdy przerażeni słudzy zapalili wreszcie kilka świec, zobaczyli swego pana leżącego bez ducha przy kominku i diabłów, którzy dźwigali jego duszę w stronę piekła.
Odtąd Sapieha, gdy uda mu się wyrwać z piekła, pojawia się na koźmińskim zamku i jest tam dopóty, dopóki straże piekielne go nie pochwycą.
Legenda o księciu, krawczyku i o tym jak uniknąć madejowego łoża.
Było to w XVIII w, kiedy zamek koźmiński przeszedł w ręce Sapiechów. Książę Piotr Sapieha zasłynął jako dziedzic surowy i drobiazgowy, a kary przewidywał niewspółmierne do przewinień. Krążyły pogłoski, że w wieży zamkowej jest pomieszczenie, w którym stosował przemyślne tortury. Opowiadano sobie o madejowym łożu bano się panicznie księcia pana.
Razu pewnego postanowił książę Sapieha sprawić sobie nowy kontusz. Krawczyk, którego poprosił o uszycie kontusza miał nielada problem do rozwiązania. Materiał, jaki dostał od księcia nijak nie mógł starczyć na cały kontusz, ale Sapieha tyle materiału mu dał i jeszcze zobowiązał go do uszycia stroju w trzy dni. Alternatywą było madejowe łoże w wieży zamkowej. Krawczyk już bał się o swoją skórę. Uratować go mógł tylko jakiś fortel.
Po chwili zastanowienia skoroił kontusz, ale bez wylotów. Uszył go i zaniósł księciu do przymiarki. Będąc u księcia zauważył, że w pokoju, w którym go Sapieha przyjął, nie ma żadnego lustra. Książę bardzo był zadowolony z kontusza. Krawczyk obiecał doszyć na następny dzień wyloty, zabrał kontusz i wrócił do domu. Tam wyciął z kontusza materiał na plecach i uszył z niego wyloty. Na plecach została tylko podszewka.
Następnego dnia zaniósł kontusz księciu do zamku, pomógł mu go założyć i czekał co dalej się stanie. Książę był zachwycony. Miał piękny kontusz, który kosztował go mniej niż zwykle. Wynagrodził krawczyka sowicie.
Wziął krawczyk swoją zapłatę i natychmiast wyjechał z Koźmina byle dalej od księcia. Już niedługo później Sapieha odkrył co się stało, gdy obejrzał plecy kontusza i przeczytał na przyczepionych do nich kartce: "A tył to już skroi ktoś inny"
Teksty (nieco dopracowane) pochodzą z poniższych stron: